Zamieszanie wokół Anny Anders. "W dalszym ciągu jestem ambasadorem"
W niedzielę Polska Agencja Prasowa zwróciła się z pytaniem do rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych z pytaniem, czy ambasador RP w Rzymie Anna Maria Anders zakończyła kadencję.
– Pani Ambasador Anders kończy misję 31 maja i wraca do kraju, w tej grupie jest przedstawiciel przy NATO oraz ambasadorowie w Peru i na Łotwie – poinformował w odpowiedzi Paweł Wroński.
Anna Anders nie uznaje swojego odwołania: W dalszym ciągu jestem ambasadorem
Dziś z kolei podziękowanie dla Anders za wieloletnią owocną współpracę opublikował Instytut Pamięci Narodowej.
"Anna Maria Anders, odznaczona złotym medalem Reipublicae Memoriae Meritum, ambasador projektu #IPN „Szlaki Nadziei. Odyseja Wolności”, córka gen. Andersa, została odwołana z funkcji ambasadora RP we Włoszech" – napisał Instytut na swoim oficjalnym profilu na platformie X. "Instytut Pamięci Narodowej dziękuje za wieloletnią owocną współpracę na rzecz upamiętnienia wysiłku Polskich Sił Zbrojnych podczas II wojny światowej i losów ludności cywilnej ewakuowanej z ZSRS wraz z armią gen. Andersa" – dodano.
Nieoczekiwanie głos w sprawie pod tym wpisem zabrała sama zainteresowana. "Odwołana przez MSZ a nie przez prezydenta RP co znaczy że jestem w dalszym ciągu Ambasadorem RP we Włoszech i San Marino" – podkreśliła Anders.
Co ciekawe, wcześniej Radosław Sikorski poinformował w programie "Kontrapunkt" na antenie TVP Info, że Anna Anders odeszła za porozumieniem stron.
– Po grubo ponad czterech latach służby, z Rzymu odwołałem panią ambasador Anders, która już podpisała z MSZ-tem umowę, za porozumieniem stron, o rozwiązaniu stosunku pracy. To teraz pan prezydent będzie ją uważał nadal za ambasadora? Ale ona już wróciła do, zdaje się, New Jersey, skąd przyjechała. Przyzna pani, że prezydent tworzy dziwną sytuację – powiedział szef MSZ.
Spór o ambasadorów
Przypomnijmy, że we wtorek prezydent Andrzej Duda zarzucił rządowi Donalda Tuska próby nominacji ambasadorów bez zgody prezydenta RP. – Pan minister Sikorski nie jest prawnikiem, w związku z czym nie oczekuję od niego głębokiej znajomości prawa konstytucyjnego, ale podstawowe czytanie konstytucji powinno być domeną także i ministrów konstytucyjnych. Obowiązuje nas wszystkich, prezydenta, ale także premiera i ministra spraw zagranicznych, zasada współdziałania – powiedział.
Prezydent podkreślił, że strona rządowa łamie procedury nominowania dyplomatów na funkcje ambasadorskie, które obowiązują w Polsce od ponad 30 lat. – Procedura do tej pory była bardzo prosta: wstępną propozycję kandydata na ambasadora do prezydenta przesyłało MSZ. Prezydent zazwyczaj pisał na takim dokumencie "zgoda" lub "brak zgody" i to wracało do MSZ. (...) Obecnie próbuje się nominować ludzi na stanowiska ambasadorskie na siłę, bez wstępnej zgody prezydenta RP, bez uzgodnienia z prezydentem – dodał.